Titulní stránka
Poslední aktualizace stránky: 27. června 2012 - 10:22Volvox.cz si právě čtou 2 lidé
e-mail

Novinky O nás Katalog Kavárna Zajímavosti, archiv Zajímavé odkazy na internetu Veletrhy Obsah koąíku
O NÁS


Kontakty

Knihkupectví

Katalog ISBN

TOP 50

Napsali o nás

HLEDÁNÍ


Potvrdíte stiskem ENTER

Wywiad z Liborem Martinkiem


StefanGrabiński.pl: Na początek pytanie, które samo się nasuwa: w jakich okolicznościach pierwszy raz zetknąłeś się w twórczością Grabińskiego i co Cię w niej pociągało?

Libor Martinek: Zwrócono się do mnie z wybitnego praskiego wydawnictwa Volvox Globator, gdzie powstała seria wydawnicza poświęcona grozie i horrorowi. Dlatego, że z wydawnictwem współpracowałem już wcześniej, na przykład przetłumaczyłem książkę Andrzeja Bątkiewicza „Ścigany Roman Polański” (zresztą ten reżyser światowej sławy jest również wielbicielem Grabińskiego) oraz wybór wierszy Ewy Lipskiej, napisał do mnie redaktor z tego wydawnictwa, czy to dobry pisarz, że jego porównywano z Poem i Lovecraftem i że by ewentualnie mógło powstać tłumaczenie noweli Grabińskiego na czeski.

SG.pl: Czy już wtedy myślałeś, by samemu przełożyć go na język czeski?

LM: Tak, zorientowałem się, że to niezmiernie ciekawy pisarz i gorąco wydanie wyboru poleciłem. Wybór na język czeski wychodzi z „Dzieł zebranych” Stefana Grabińskiego w redakcji Artura Hutnikiewicza i oprócz tego dorzuciłem kilka nowel z wyboru „Niesamowite opowieści” Stefana Grabińskiego, który został opublikowany w krakowskim Wydawnictwie Literackim w serii wydawniczej „Stanisław Lem poleca”. Volvox Globator otrzymał grant z Instytutu Książki w Warszawie, który rekompensuje stratę wydawcy zagranicznemu polskiej literatury. Więc sprawa ruszyła latem zeszłego roku i w lutym b.r. oddałem przekład razem z moim posłowiem do obróbki redakcyjnej. Książka powinna pokazać się w tym roku.

SG.pl: Przekład Grabińskiego jest bez wątpienia wyzwaniem: modernistyczna maniera, naszpikowanie archaizmami i regionalizmami. Jest jakiś specjalny sposób na tłumaczenie tego typu tekstów?

LM: Ze stylem polskiegu modernizmu powałczyłem sobie trochę, jednak to była praca ciekawa. Stylistyka literatury czeskiej tego okresu nie jest zbyt przydatna, żeby robić coś na sposób tej ówczesnej maniery. Więc przekład jest bardziej współczesny, tylko tam, gdzie uważałem pewne zjawiska w tekscie za na tyle ważne, by je zarchaizować, podać głównie koloryt epoki, jakże cudownej złotej belle epoque, z powodów funkcjonalnych się archaizacji lub regionalizacji podjąłem. Grabiński ma jednak tą zaletę, że pomimo iż tworzył na prowincji, nawet wyśmiewanej przez Iwaszkiewicza, cytuję „głęboko galicyjskiej“, to on jest pisarzem, którego dziełą — i tu drugi cytat — „nie potrzebowały by się sztucznie lansować jako specjalne emanacje duszy polskiej” (K. Irzykowski). Grabiński, jak zresztą pokazują tłumaczenia na niemiecki, angielski, rosyjski, portugalijski, słowacki et cetera, jest pisarzem zrozumiałym, czyli w pełni europejskim, nie boje się powiedzieć światowym.

SG.pl: Jesteś nie tylko tłumaczem, ale też, a raczej przede wszystkim, historykiem literatury. W jaki sposób jawi Ci się twórczość Grabińskiego jako badaczowi?

LM: Myślę, że historycy literatury polskiej już określili dokładnie miejsce Grabińskiego w polskiej literaturze narodowej, choćby Irzykowski, Kuncewicz i inni. Teraz okazuje się, że można Grabka interpretować na nowo, na przykład feministycznie, genderowo, hermeneutycznie i fenomenologicznie. Życzyłbym sobie więcej prac komparatystycznych o autorze „Szalonego pątnika”. Nawet marzę o zespole międzynarodowym, badającym Grabińskiego właśnie od strony porównawczej, ponad granicami literatur narodowych. Może by Michał Budak na ten temat porozmawiał z profesorem Tadeuszem Sławkiem z Katowic, autorem szkicu o Grabińskim i fenomenologii koleji żelaznej? Przecież jest jasne, ze Grabek nie pisał literatury brukowej.

SG.pl: Inicjatywa bardzo ciekawa, mam nadzieję, że prof. Sławek będzie otwarty na ten projekt. A jak wygląda recepcja Grabińskiego dzieł w Czechach? Jest pisarzem znanym czy też Twoje tłumaczenie dopiero przeciera szlaki na tym terenie?

LM: Wcale nie jest znanym, pomimo niekompletnych haseł w dwu słownikach literatury polskiej i jednego opowiadania w języku oryginału w polskiej gazecie Głos Ludu, która pokazuje się na Zaolziu dla polskiej mniejszości narodowej. Jest już trochę znany na Słowacji, gdzie pokazał się nieco skromniejszy wybór nowelistyki Grabińskiego „Šialena záhrada“ w tłumaczeniu Tomáša Horváta z 2010 r. Mam nadzieję, że wybór w Volvox Globator (entomologowie znający łacinę wiedzą, co ta dziwna nazwa oznacza) utoruje drogę do szerszej recepcji dzieła autora „Demona ruchu” również u nas.

SG.pl: Czy zbiór, nad którym pracujesz, jest epizodem w Twojej pracy, czy też masz w planach kontynuowanie tej przygody, np. poprzez przekład powieści?

LM: To zależy, jaki sukces na rynku książka odniesie. Jeśli się będzie dobrze sprzedawała, będę sugerował, że warto przetłumaczyć niektórą z powieści Grabka. Być może to samo albo jeszcze inne wydawnictwo czeskie mógłoby się zainteresować mniej znanymi nowelami Stefka, które przygotowuje do druku Agharta w wyborze „Wichrowate linie“. Pozwalam sobie na spieszczenie, jeśli już poświeciłem jego duszy ukrytej w literach tyle emanacji do mojej. Nie odwiedził mnie dotąd jego duch, ale w czasie tłumaczenia, głównie na początku, zdarzyły mi się rzeczy dziwne, równoległe do symboliki jego tekstów. Prawdopodobnie próbował dowiedzieć się, czy jako tłumacz stoję na wysokości zadania i trochę sobie żartował. Grabek pomimo gruźlicy nie utracił — przynajmniej w twórczości — poczucia humoru, groteski, ironii, sarkazmu. Później to ustało. Chyba się uspokoił.

SG.pl: Jak wygląda kondycja literatury fantastycznej w Czechach? U nas kojarzona jest ona przede wszystkim z Miroslavem Žambochem, inne nazwiska nie są aż tak popularne.

LM: Fantastyka ma się w Czechach i na Słowacji relatywnie dobrze, istnieją fanziny, serwery, czasopisma internetowe, kluby, spotkania Parcon, itd. Zresztą podobnie jak w Polsce. Kiedyś zajmowałem się gatunkiem fantasy z punktu widzenia inspiracji regionalistycznych, albowiem urodziłem się i żyję na Śląsku, na terenach przygranicznych i, wczesniej lub dawniej, przejściowych — tutaj moje ukłony dla Andrzeja Sapkowskiego — na styku różnych kultur. Zaznajomiłem się przy pracy nad szkicem z kilku młodymi ludźmi, pasjonatami fantastyki, przy tym całkiem nieźle wykształconymi i inteligentnymi, którzy nie tylko pieszczą swoje ego na jakichś miernych blogach, facebooku itp. Nie chciałbym zapomnieć o niektórych z czeskich autorów tzw. nowej fantastyki, więc polecam gorąco artykuł Kudláča „Nová fantastika“, dostępny na Portale literatury czeskiej: http://www.czechlit.cz/nova-literatura/nova-fantastika/

SG.pl: A klasyka? Jest ktoś, kogo można by nazwać „czeskim Grabińskim”? A jeśli tak, to czy jest znany w Twoim kraju?

LM: Nie ma czeskiego Grabińskiego! Aczkolwiek poniektóre nowele kojarzą mi się z niemieckojęzycznymi pisarzami Franzem Kafką i Gustavem Meyrinkiem, którzy byli związani z Pragą. Z czeskich może najbliżej jest pisarzowi z Kamionki Strumiłowej do Jakuba Arbesa, Ladislava Klími, Jana Weissa i Jaroslava Havlíčeka. Jak już wspomniałem, czeski i polski modernizm bardzo się różnią z przyczyn kulturowych, historycznych i innych, tylko poniektórzy zachodni slawiści błędnie uważają, że wszystko w Europie Środkowej było do siebie podobne, nawet tożsame. Na pewnej konferencji w Warszawie musiałem o tym pouczać pewnego młodego niemieckiego slawistę, skądinąd całkiem nieźle oczytanego. A co się tyczy slawistów z Anglii lub Stanów Zjednoczonych, to raczej kosmici, którzy starają się czegoś zrozumieć, jednak nie potrafią. Chwalebne wyjątki policzymy na palcach jednej ręki.

SG.pl: Czy istnieje czeska tradycja literatury grozy? Czy też — jak w Polsce — raczej są to pojedyncze utwory, często zapomniane?

LM: Obawiam się, że takiej tradycji nie ma. Pierwsza Republika Czechosłowacka, międzywojenna, zachłysnęła się realizmem i pragmatyzmem, dobrze to widać na przykładzie najlepszego czeskiego pisarza tego okresu, Karela Čapeka; było trochę dziwacznych zjawisk, jak na przykład filozof i pisarz Ladislav Klíma, jednak to były naprawdę pojedyncze zjawiska. Istniała oczywiście tandetna literatura grozy, ale o tej nie rozmawiamy. Jest na pewno tradycja sci-fi, już w czasach międzywojennych zwłaszcza Jan Weiss i J. M. Troska pisali w tym gatunku. Po wojnie czescy literaci czasami szukali ucieczkę przed cenzurą w pisaniu utworów sci-fi, albowiem można się było odwoływać do literatury radzieckiej, wzorca pożądanego postępu technicznego i się nie narażać. I tutaj dygresja. Mamy naprawdę znakomitego artystę malarza sci-fi i fantastyki, Karela Saudeka. Bez Káji Saudka niewyobrażam sobie wcale czeskie sci-fi jako całość.

SG.pl: Bardzo dziękuję za rozmowę.

LM: Dziękuję za okazję. Pozdrawiam serdecznie czytelników StefanGrabiński.pl i zapraszam do Pragi, miasta „Golema“ Meyerinka.

 

www.stefangrabinski.pl, květen 2012

© 1991-2024 VOLVOX GLOBATOR
Vytvořilo a spravuje studio LAMA

Počet přístupů na tuto stránku: 5179